Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 10 września 2012

Analiza

   Kiara obudziłą się wcześnie rano, wtulona w Marcina. Z początku nie kojażyła, gdzie jest, wczoraj rano przecież była w szkole. Potem przypomniała sobie powrót do domu autobusem. Oczami pamięci zobaczyła Karakarę. Potem wieczorem przyszedł do niej Marcin, w skrócie opowiedział jej dziwną historię. Ona, nie wiedzieć czemu, zgodziła się z nim wyruszyć. Podróż pociągiem, obozowisko, historia państwa Flamel... Taki natłok informacji w ciągu jednego dnia, tyle zdarzeń... A potem jeszcze wyznanie osoby, którą do nie dawna miała za kolegę z klasy.
   'Czy ta historia jest prawdziwa?' spytrała samą siebie. 'Jest nie realna... Ale ten obóz, ci ludzie... istnieją, są tu na prawdę, prawdziwi. Są Nieśmiertelnymi. Ale dlaczego ja nic nie pamiętam? Co się stało kilkanaście lat temu? Dlaczego mam amnezję? A może ktoś wymazał mi pamięć za pomocą magii? Spytam o to Merlina.'
   Leżała spokojnie, wyciszając się. Wsłuchiwała się w oddech swojego towarzysza, wyławiała kroki wartowników, słuchała szmerów porannych rozmów. Nagle Marcin poruszył się i przez sen objął ją mocniej ramieniem. Kiara delikatnie obruciła głowę i spojrzała na jego twarz. Spał. 'Ciekawe, czy czyta myśli przez sen? Może słyszy je, ale jak się budzi to nie wie czy to na prawdę, czy nie? Mam wrażenie że odzyskałąm coś... część mnie... kiedy tak jest oboki mnie... nie, nie podejmuj pochopnych decyzji. Nie wiesz, czy mówi prawdę... ale czemu miał by kłamać? Miłość... Nie wiem, co o tym myśleć już...'
   Jej rozmyślania przerwał głos trąbki, grającej na pobudkę. Nieśmiertelny, śpiący do tej pory obok niej, otworzył swoje cimne oczy, które rozbłsły na jej widok. Kiara poczuła, jak jej serce zaczyna bić szybciej. 'Obudziłeś się' pomyślała'.
   -Na to wygląda... Czas na poranną kawę- uśmiechnął się, po czym obrucził się na plecy i wstał z materaca, na którym spali. Sprawnie się przebrał, odsłaniając pięknie wyrzeźbiony tors. Gdy wyszedł, dziewczyna zrobiła to samo i dołączyła do niego przed namiotem.
   -Jak za dawnych dobrych czasów- mruknął, obejmując ją. Ona oparła głowę na jego ramieniu.
   -Nie wiem, co masz dokładnie na myśli, ale masz mi dużo do opowiedzenia i wyjaśnienia.
   -Wiem- mruknął Marcin, po czy poprowadził ją w kierunku stołówki, skąd już było słychać innych Nieśmiertelnych.

***
 
   Kilka godzin później, para Nieśmiertelnych siedziała na polanie za obozowiskiem.
   -Czym są Karaki?- spytała Kiara.
   -Potworami. Demonami. Chochlikami. Złymi duchami. Zależy w co, kto wierzy.
   -Kim dokładnie MY jesteśmy?
   -Nieśmiertelnymi. Aniołami. Nadprzyrodzonymi. Elfami. Różnie nas nazywają. Mamy chronić świat, każda para ma przydzielony swój kraj. My mamy Polskę. Flamelowie Francję. Joanna i Niccoló Włochy. Możemy mieszać się w politykę innych państw, dlatego Asie wiele osób kojarzy jako Francuzką patriotkę, bohaterkę, a nie Włoszkę.
   -Uhm. Mogę cię prosić o chwilę sam na sam, z swoimi myślami?
   -Dobrze. Będę w namiocie dowodzenia. Za 10 minut nie będę słyszał twoich myśli.
   Kiara siedziała przez dziesięć minut i odserwowała rośliny, owady i różne gryzonie przemykające po łące. Gdy minął wyznaczony czas Zaczęłą zastanawiać się nad swoimi uczuciami. Coś do niego czuła, to było pewne. Była to silna więź, czuła to. Bałą się tylko przyznać sama przed sobą, że to miłość...
 
~Tak zakończę ten rozdział. Co o nim sądzę? Szczerze to nie wiem. Liczę na wasze opinie. 

1 komentarz:

  1. mi się podoba, wiesz o tym :D.
    poza tym widać, że ona go kocha, a co najlepsze nie jest to typowa Zmierzchowa miłostka :P.
    oby tak zostało <3.
    pozdrowionka ;*

    OdpowiedzUsuń