Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 3 lutego 2013

Starzy przyjaciele.

   Następnego dnia wstali o pierwszym brzasku i ruszyli w dalszą drogę Po godzinie, marszu wzeszło słońce i zaczęło się robić coraz cieplej. Kiara miała wrażenie, że ma grzejnik wewnątrz siebie. Po kolejnej godzinie Marcin skontaktował się z nią mentalnie:
   ~ Opowiem Ci o nadprzyrodzonych. O stworzeniach takich jak Karaki, ale nie tylko. Zacznę jednak od Karak. Widziałaś już jedną. W autobusie. Potrafią znależć człowieka za pomocą węchu, nawet w największym tłumie. Nie spoczną, póki nie zrealizują celu. Są okrutne, nie znają pojęć takich jak litość, czy szybka śmierć. Ale mimo wszystko są głupie i bez myślne. Łatwo da je się spacyfikować...
PADNIJ!!!
    Ostatnie słowo krzyknął w myślach. Równocześnie upadli na ziemię, nad nimi przeleciałą strzała. Zza drzew wyskoczyła postać w czarnym płaszczu. Dzierżyła w dłoni długi łuk. Na plecach miała kołczan z strzałami. Na ich widok postać gwałtownie zatrzymała się.
   -Marcin? Kiara? Co wy tu robicie?
   -Adrian? My... podróżujemy. Ale co TY tu robisz? Ostatnio byłeś w Hiszpani z tego co kojarzę.
   - Daj spokuj, to było 150 lat temu. A teraz szukałem Was. Zbliża się wojna, czuję to. Chcę stanąć po waszej stronie.
   -Idż na zachód stąd. W ciągu doby powinieneś dotrzeć.
   -Dobrze. Ale najpierw chodźcie ze mną. Zaopatrzę Was, pogadmy. Mam... kilka pytań.
   -Nie ma sprawy stary przyjacielu.
   Kiara nie rozumiała co się dzieje. Głos spotkanej osoby był znajomy. Bardzo znajomy. Ale nie miała pojęcia skąd. Marcin chyba wyczuł jej myśli, bo ścisnął lekko jej dłoń i pociągnął za sobą. Ruszyła za nim. Ufała mu. Nie miała innego wyjścia.

***
 
   Po jakimś czasie przedzierania się przez chaszcze dotarli do polany, na której stałą małą drewniana chatka. Nieznajomo-znajomy wszedł do nie i zaprosił Nieśmiertelnych do środka. Rozpalił ogień w kominku.
   -Kiaro... to prawda, że zniknęłaś.
   -Tak. Ale na tym się kończy to co wiem.
   -A więc się przedstawię. Jestem Krzysztof Kolumb. Poznaliśmy się w 1410 roku, jak płynęliśmy razem do Ameryki.
 
 
 
~Może jest to krótki rozdział. Dedykuję go dla Artura, który mimo odległości i czasu zawsze był, jest i będzię. Dziękuję Ci za to.

czwartek, 24 stycznia 2013

Początek przyszłości

   -Szykujcie się do drogi- powiedział starzec, gdy wszyscy opóścili namiot. I tak nie mogę wam powiedzieć o misjach reszty. A im szybciej wyruszycie, tym szybciej będziemy to mieć za sobą.
   Kiara i Marcin skinęli równocześnie głowami i wyszli. Zaczęli pakować się w milczeniu. Mężczyzna pierwszy spakował swoje rzeczy i dokładnie przyjrzał się mapie otrzymanej od czarodzieja. Gdy Kiara przytroczyła karimatę do plecaka podeszła do niego i usiadła, także przyglądając się mapie.
   Mapa, na pozór wyglądająca na normalną, starą mapę, po drugim rzucie oka ukazywałą coś niezwykłego. Widać było na niej dwa świecące punkty.
   -To my- stwierzdził Marcin patrząc na to samo miejsce, co Kiara.-Jak widać mapa jest w satnie pokazać nam nasze położenie. To dobrze, nie będzie trzeba zaznaczać.
   -Racja-szepnła Nieśmiertelna. Dopiero teraz zauwarzyła, że jest cała spięta i lekko drży ze zdenerwowania.
   Marcin zauważył to, lecz nic nie powiedział, tylko wstał, wziął swój plecak i spojrzał na Południe. Kiara szybko wstała i wzięła swój bagaż, w tym momencie bez słowa ruszyli razem przez obóz. Dwie godziny później w oddali, na horyzoncie widać było szarą kropkę.

* * *
 
 Pod wieczór Marcin odezwał si w myślach:
   ~Czemu nie powiedziałaś, że potrafisz rzywoływać przyszłość?
   ~Bo sama nie wiedziałam. I nie potrafię tego zrobić na zawołanie. Próbowałam już. Nie mam pojęcia jak to się stało.
   ~Wierzę Ci. WIdzisz ten zagajnik po prawej? W środku jest polanka. Tam zatrzymamy si na noc.
   I zerwał kontakt mentalny. Kiara czuła, że coś jest nie tak, tylko nie wiedziała o co chodzi.
   Chwilę później doszli do polanki w zagajniku, zdjęli plecaki. Marci zaczął rozkładać namiot i rozpakowywać potrzebne rzeczy, a Kiara, sama nie wiedząc czemu, wzięła łuk i poszła do lasu. Przemieszczała się bez problemów, bezszelestnie. W końcu zobaczyła dwa zające. Ustrzeliła jednego za drugim, w ciągu dwóch sekund. Gdy wróciła, na polance płonęło ognisko, a nad nim gotowałą się woda. W kubkach parował jakiś ciepły napój. Dziewczyna zbliżyła się do ognia, położyłą obok zdobycz. Marcin wziął ją bez słowa do ręki i zaczął obdzierać ze skóry i patroszyć. Siedzieli razem w milczeniu, póki mięso nie znalazło się nad ogniem.
   -Pamiętasz jakie miałaś dary i umiejętności?-spytał w końcu Nieśmiertelny.
   -Nie, nic. Tylko to, co przypomniałąm sobie w namiocie. Możesz mi powiedzieć... co potrafiłam robić?- spytała niepewnym tonem.
   - Przepowiadać przyszłość. Manipulować umysłami. Oraz byłaś świetną łuczniczką. Jako umysłoznawczyni potrafiłaś kontrolować umsły zarówno ludzie, zwirzące i nadprzyrodzone.
   - Czy karaki są nadprzyrodzone?
   -Tak. Przynajmniej tak się zaliczają. Ale jest takich istot wiele. Opowiem Ci o nich jutro, jak będziemy szli.